25-latek z Nowego Targu zrobił w rok trzyletnie studia licencjackie. To się nadaje na rekord, ale trzeba za niego zapłacić

Mateusz mówi, że po prostu lubi się uczyć. Ma już magistra z teologii, uczy religii w krakowskiej szkole, marzy żeby zostać wykładowcą. - Filozofię miałem na teologii, a bardzo ją lubię, dlatego postanowiłem zrobić z tego studia. To nie było oczywiście łatwe - zaznacza. Nowotarżanin uzyskał zgodę na indywidualny tok nauczania i zajął się nauką. - Właściwie uczyłem się cały rok. Była tylko nauka i praca, praktycznie zero życia towarzyskiego. Nie było szans, żeby poleżeć przed telewizorem i coś pooglądać. Były takie dni, że tata wychodził wcześnie rano do pracy, a ja jeszcze siedziałem nad książkami. Nie było to dla mnie szczególnie nieprzyjemne, bo ja po prostu lubię się uczyć, wyznaczać sobie cele i je realizować. Dlaczego postanowiłem zrobić licencjat w rok? Nikomu nic nie chciałem udowadniać. Po prostu wiedziałem, że to możliwe i to zrobiłem. Lubię wyzwania, lubię ciągle coś robić, lubię czytać i lubię się uczyć - dodaje autor pracy licencjackiej pn. "Rozumienie Phronesis w świetle Hermeneutyki Filozoficznej Hansa-Georga Gadamera".

Mateusz postanowił w jakiś sposób uwiecznić swoje dokonanie, ale nie po to, żeby się tych chwalić, wręcz przeciwnie - żeby pokazać, że ciężką pracą można coś osiągnąć, że to możliwe i zachęcić innych do robienia podobnych rzeczy. Niestety, żeby rekord został oficjalnie uznany, trzeba za to zapłacić - aby był uznany w Polsce - 2500 zł, na świecie - 11000 zł. 25-latek mieszka w Krakowie, uczy w szkole, samodzielnie się utrzymuje, więc taki wydatek jest ponad jego możliwości. Ale pomyślał, że może znajdą się osoby, które ta historia zainspiruje do napisania własnej, i wesprą internetową zbiórkę na ten cel.



r/