Bogusława Korwin: "Tworząc na szybko swój komitet wyborczy, absolutnie nie myślałam o startowaniu na burmistrza"

NOWY TARG. - Moja krytyka być może nie zawsze była według innych zasadna, jednakże zawsze wypływała z moich przemyśleń, refleksji, analiz, ale także jako głos mieszkańców miasta - mówi radna Bogusława Korwin. To jej nazwisko wymieniano jako potencjalnej kandydatki w wyborach na burmistrza Miasta. Zdecydowała się jednak zawalczyć ponownie o mandat radnej miejskiej, tworząc własny komitet.
W tej kadencji dała się Pani poznać jako osoba krytyczna, ostro oceniająca pracę burmistrza i podległych mu urzędników. Nie za surowo traktowała Pani "swojego" burmistrza? "Swojego", bo wspierała go Pani kandydując z jego ugrupowania do Rady Miasta.

- Startując w 2014 roku na radną z ugrupowania KWW Nasze Miasto, a więc ugrupowania burmistrza Grzegorza Watychy, liczyłam na zmiany nie tylko w zarządzaniu całym miastem, nowy powiew i nową wizję, ale także na uporządkowanie pracy Urzędu Miasta i wprowadzenie zapowiadanych oszczędności. Niestety obiecywany audyt zatrudnienia urzędników, przez te cztery lata nie miał miejsca, i w ten sposób moim zdaniem w niektórych wydziałach jest przerost zatrudnienia, a inne być może potrzebowałyby zwiększenia ilości pracowników. Jedną z przyczyn, a właściwie główną, która zadecydowała o tym, że postanowiłam zostać radną niezależną, był fakt powołania na stanowisko wiceburmistrza pani Joanny Iskrzyńskiej-Steg, a więc osoby z kręgu, które wypromowały burmistrza Watychę na obecne stanowisko. Odczułam to, jako nie tylko spłacanie przez burmistrza swoich długów wyborczych, ale także przede wszystkim - złamanie danych obietnic wyborczych. Nie to jednak jest w mojej ocenie najgorsze. Powołanie na to wysoce odpowiedzialne stanowisko osoby, nie mającej doświadczenia samorządowego, ani przypuszczam - wystarczającej wiedzy o finansach publicznych, w mojej ocenie powinno ją całkowicie dyskwalifikować. W pani wiceburmistrz zakresie czynności jest zarządzanie nie tylko Wydziałem Promocji, gdzie znalazła jakieś pole do działania, ale także Wydział Oświaty, a tutaj niestety już jest dużo gorzej, patrząc na wyniki kontroli zewnętrznych. Niestety powołując drugiego zastępce, burmistrz Grzegorz Watycha naraził budżet miasta na ponoszenie niemałego, dodatkowego, pierwotnie przecież nie planowanego wydatku - na wynagrodzenie pani burmistrz Joanny Iskrzyńskiej-Steg. Jemu samemu Rada Miasta przyznała wynagrodzenie prawie w identycznej wysokości jak burmistrzowi Fryźlewiczowi tylko dlatego, że miała być oszczędność na wynagrodzeniach. Niestety stało się inaczej i ja osobiście poczułam się oszukana. Przy wysokich wynagrodzeniach jakie mają naczelnicy wydziałów, to oni powinni być niejako "v-ce" w zakresie swoich obowiązków. I dlatego jeden zastępca byłby zupełnie wystarczający. Odpowiadając jednak na pani pytanie uważam, że moja krytyka być może nie zawsze była według innych zasadna, jednakże zawsze wypływała z moich przemyśleń, refleksji, analiz ale także jako głos mieszkańców miasta. No, ale przecież "prawdziwa cnota krytyk się nie boi".

Jak Pani ocenia swoje zaangażowanie w pracę radnej?

- Swoje zaangażowanie w pracę radnej oceniam może nieskromnie, na wysokie. I nie mam tutaj na myśli tylko ilości złożonych przeze mnie interpelacji, czy zapytań, czy też skuteczności tychże; ale także inne podejmowane przeze mnie działania na rzecz mieszkańców miasta Nowy Targ. Nie będę o nich mówić. Wystarczy, że osoby, którym udało mi się pomóc o tym wiedzą. Natomiast dobrze byłoby, gdyby zostało podane do publicznej wiadomości, ile interpelacji i zapytań zostało przez radnych w tej kadencji złożonych oraz ukazanie aktywności radnych w tym zakresie. Ma więc Pani pole do działania.

Co było Pani sukcesem, a co porażką?

- Sukcesem niewątpliwie była ilość spraw, którą udało mi się zrealizować. Sukcesy materialne, inwestycyjne są widoczne - chociaż nie wszystkie - na plakacie wyborczym mojego komitetu KWW Bogusławy Korwin, jak np. plac zabaw na ul. Suskiego, remont i budowa chodników przy bloku Suskiego 13 czy Kopernika 8, kolorowa stacja trafo na Suskiego pomalowana przez dzieci wraz z TKA FERMENT, ławki i kosze na śmieci nie tylko na Suskiego, podjazd do zaplecza sklepu przy al. Kopernika, wymiana zdewastowanego ogrodzenia na lotnisku i parę innych spraw, niekoniecznie z mojego okręgu wyborczego. Najważniejszym jednak dla mnie sukcesem było zaufanie mieszkańców Miasta, którzy zwracali się do mnie ze swoimi prywatnymi, nieraz bardzo dużymi i bolącymi problemami. I sukcesem było dla mnie, gdy udało mi się im pomóc, czy to poradą czy też skutecznym napisaniem jakiegoś pisma. Jeżeli chodzi o porażki, to są dwie. Pierwsza, że zaufałam wówczas (w roku 2014) kandydatowi na burmistrza panu Grzegorzowi Watysze i niestety się srodze zawiodłam. A druga, że głosowałam za likwidacją Straży Miejskiej. Z perspektywy tego, co się dzieje teraz w Nowym Targu uważam to za błąd, chociaż straż miejska w poprzednim "wcieleniu" była absolutnie nie do przyjęcia.

Nie zaprzeczała Pani pogłoskom o swoim kandydowaniu na stanowisko burmistrza. Brała Pani pod uwagę swój start? Czy może raczej bawiło Panią zamieszanie wokół jej osoby?

- Tworząc na szybko swój komitet wyborczy, absolutnie nie myślałam o startowaniu na burmistrza. Jednakże po jego zarejestrowaniu, bardzo dużo osób zaczęło mnie namawiać do kandydowania na to stanowisko. Zaczęłam się zastanawiać nad tą sprawą, lecz mój wyjazd, na którym spokojnie mogłam sobie wszystko przemyśleć, utwierdził mnie w tym, że startowanie tylko dla startowania - nie jest dobre. O takich sprawach trzeba myśleć co najmniej rok wcześniej, żeby budować sobie chociażby tzw. zaplecze polityczne. Trzeba też pamiętać, że prowadzę działalność gospodarczą, którą musiałabym zakończyć. Jestem na tyle osobą odpowiedzialną, że nie mogłabym tego tak sobie zrobić - właściwie z dnia na dzień - lub co gorsza, już po objęciu stanowiska, nagle po pół roku przypomnieć sobie, że działalność taką prowadzę i jest ona dla mnie ważniejsza, jak to miało miejsce w przypadku jednego z dyrektorów MCSiR, co spowodowało niewątpliwie organizacyjny chaos w tej jednostce. Dlatego w pierwszej fazie nie potwierdzałam i nie zaprzeczałam kandydowania na stanowisko burmistrza, a potem po przyjeździe nikt mnie już o tę kwestię nie pytał.

SPalka

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 14.10.2018 13:30