Słaby rok u pszczelarzy

Pszczelarze podhalańscy kończą tegoroczny sezon z najniższym zbiorem miodu od co najmniej kilkunastu lat.
Średnio od jednej rodziny udało się uzbierać po 4-5 litrów miodu, podczas gdy w ubiegłych latach, w powiecie nowotarskim i tatrzańskim z każdego ula pozyskiwano średnio co najmniej 12-15 litrów. Na słaby sezon miodowy wpłynęła przede wszystkim kapryśna aura – kwietniowa susza i majowe przymrozki miały wpływ na wegetację i nektarowanie roślin.

Jak mówi Jan Świdroń, prezes Podhalańskiego Zrzeszenia Pszczelarzy, w tym roku nie kwitła praktycznie malina, która w związku z ubiegłoroczną suszą nie zdążyła wykształcić odpowiedniej jakości pędu. - Jabłonie w wielu miejscach przemarzły i ponownie zakwitały dopiero w czerwcu – mówi. - Pszczoły praktycznie nie oblatywały charakterystycznej dla łąk i pastwisk naszego regionu białej koniczyny. Tylko w rejonach, gdzie masowo zakwitła wierzbówka kiprzyca udało się pozyskać nieco więcej miodu.

Pszczelarze narzekają, że okres wegetacji roślin opóźnił się nawet o 3 tygodnie w stosunku do średniej wieloletniej. Bardzo słabo i późno zakwitła lipa, która w niektórych miejscach stanowi dobrą bazę pożytkową dla pszczół. Taka sytuacja, jak w naszym regionie była również w innych miejscach w naszym kraju, jak chociażby na Lubelszczyźnie.
Oczywiście, jak co roku, w terminie do 15 września pszczelarze dokarmili swoje rodziny na zimę, chociażby syropem cukrowym. Teraz po sezonie, z nowymi nadziejami na lepsze zbiory miodu, czekają na przyszły rok.

Na terenie powiatów tatrzańskiego i nowotarskiego działa kilka organizacji pszczelarskich zrzeszających około 600 pszczelarzy posiadających ponad 5 tys. rodzin pszczelich.

js/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 19.09.2020 10:37