Fiakrzy z Morskiego Oka odpowiadają na pytania i dementują krzywdzące plotki (video)

Górale powożący fasiągami na drodze Do Morskiego Oka zorganizowali konferencję, na której odpowiadali na wszystkie pytania i wyjaśniali, jaka jest prawda.
Górale pracujący na drodze do Morskiego Oka mają dość krzywdzących opinii i nieprawdziwych informacji, dlatego odpowiadają na pytania, które są najczęściej zadawane, a o których opinia publiczna ma błędne informacje. Oto najciekawsze pytania:

Ile kursów robi dzienni para koni?

- W lecie jedna para koni robi jeden, maksymalnie dwa kursy. Rano wjeżdżamy z ludźmi. Na górze konie odpoczywają i jadą na dół z pustym wozem. Do góry wychodzą w ciągu jednej godziny, tam odpoczywają 20 minut i schodzą. Na dole odpoczywają 2 godziny, a w tym czasie idzie druga para koni. Czasem ta pierwsza para wchodzi drugi raz, ale jak nie ma turystów, to wracają konie do domu - mówił Andrzej Mąka. - Poza sezonem letnim konie mają kurs co dwa, a nawet co trzy dni - dodaje.

Dlaczego jest tak częsta wymiana, rotacja koni na tej trasie?

- Długa droga jest do pracy koni nad Morskim Okiem. Musi spełniać część ważnych testów. Musi być spokojny, grzeczny, przyuczony do zaprzęgu. Nie może być agresywny w stosunku do ludzi ani koni. Musi być uczulony od karetek, samochodów ciężarowych. Tak je trenujemy. Dopiero po wytrenowaniu takiego konia, a trwa to różnie - od miesiąca do nawet kilku, może zacząć pracować na trasie.

Jest to duet, konie muszą współpracować. Muszą mieć podobny temperament. Nie może być jeden ostrzejszy, a drugi wolniejszy. Ten z mocnym temperamentem będzie chciał iść szybciej i będzie męczył siebie i wolniejszego. Męczyć się będzie też fiakier, który powozi końmi, bo nie da się tymi końmi jeździć. Takiego konia trzeba wymienić. Czasami przyjdzie czas jesienny, zimowy, wiosenny kiedy nie ma ruchu i te konie nie chcą stać, bo czekamy czasem po trzy godziny. Koń się niecierpliwi, dokucza drugiemu. Nie możemy na to pozwolić. Te konie muszą być spokojne, bo podchodzą do nich ludzie, żeby pogłaskać. Najważniejsze jest dla nas bezpieczeństwo. Konie muszą być spokojne i ułożone. Tam jest dużo ludzi, są dzieci - zaznacza Andrzej Mąka.

Dlaczego konie trafiają na ubój?

- My konie sprzedajemy obcym ludziom. Skoro go sprzedajemy, to nie wiemy gdzie trafia. Koń to zwierzę gospodarcze jak krowa, czy owca. Te też trafiają na ubój - zaznacza Andrzej Turza, wiceprezes stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka.

Ile koni dokładnie padło na trasie do Morskiego Oka?

- Padł jeden koń. Był to mój koń o imieniu Jukon. Pękła mu aorta osierdzia i był rozległy zawał serca. Było to przykre doświadczenie. Miałem pecha, że koń był wtedy w pracy, bo to samo stałoby się też w stajni. Ludzie też umierają na zawał w pracy, na spaniu. Akurat tak się zdarzyło, że ten koń padł mnie. To był jedyny przypadek.

Ile koni upadło i jest przypisywane tym, że padły? Konie potkną się. Stare powiedzenie mówi, że koń ma cztery nogi i się potknie. Koń jak się wystraszy i się wywróci, to leży bezwładnie. Miałem kilka takich przypadków jak pracowałem w lesie. Kto robi z końmi, to wie, że są różne przypadki. Trzeba mu wtedy pomóc. Też miałem takie przypadki w stajni. Trzeba mu pomóc wstać. Zdjęcie było zrobione kiedyś i teraz jest powielane. Koń wstał, chodził, pracował. Wielka szkoda, że taki brutalny przekaz jest przez organizacje pro zwierzęce - mówi Andrzej Mąka.

Dlaczego konie na trasie pocą się i pienią?

- Koń to zwierzę, jedne z niewielu, które poci się. Jeżeli ma taką zdolność, to powinna ona być wykorzystywana. Wiemy sami po sobie, że człowiek spocony wcale nie jest nieszczęśliwy. Czasami człowiek płaci spore pieniądze, żeby się spocić. Konie męczą się, jest ciepło pocą się i schładzają. Z potem wychodzą toksyny, więc przez pocenie koń się oczyszcza. Jako jedyny z potem wydala białko. Wystarczy otarcie pasów, czy wodzy i występuje piana - wyjaśnia Andrzej Mąka.

Film z całej konferencji:



k/r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 15.04.2024 21:07